Amerykanski Meksyk.

Wlasciwie to juz wczoraj wyjezdzajac z Tulum pozegnalysmy Meksyk. Cancun to juz nie jest ten kraj, ktory poznalysmy do tej pory. Tym bardziej Zona Hoteliera, w ktorej spedzamy ostatnie dni. Jest to typowy przyklad banki turystycznej, w ktorej przyjezdni sa odcieci tak na prawde od spolecznosci. Sa tutaj same hotele, kluby, plaze i wlasciwie ani pol domu mieszkalnego ;). Ceny podane w dolarach sa przynajmniej 3 razy wyzsze niz normalnie. Ale czy to zjawisko jest takie zle? Wlasciwie to uwazam, ze nie! Kazdy wybiera to co lubi dla jednych wiec spelnieniem marzen jest siedziec w takim miejscu przez 2 tygodnie popijajac drinki z all inclusive na basenie. Powiem nawet.. tym bardziej niech masa turystow przyjezdza wlasnie w jedno miejsce tak zeby reszta kraju pozostala w mniej naruszonym stanie. W dodatku biznes to biznes a tutaj widac to na kazdym kroku!



Jak juz wczesniej wspominalam plaza hotelowa nas nie powalila na kolana dlatego podjezdzamy autobusem blizej centrum na inna. Tam juz wszystko odbywa sie jak nalezy: bialy piasek, turkusowa woda, malo ludzi. Zabawne jest to ze tak lezac sobie w takim miejscu tak daleko od domu rozmawialysmy z Daria o naszym osiedlu, gimnazjum i wspolnych znajomych ze szkolnych lat mimo tego, ze w tym czasie sie jeszcze nie znalysmy.



Po plazowaniu znowu poszlysmy na Tacos w to samo miejsce co wczoraj.. trzeba sie przeciez najesc meksykanskiego jedzenia na zapas. Wieczorem byly plany znow znalesc jakis open bar ale troche zmienily sie plany kiedy obudzilysmy sie z drzemki kolo 23 ;). wlasciwie to przespalysmy wieczor i noc dlatego o 3 w nocy: Daria nie mogla spac bo jej odglosy z klimatyzacji przeszkadzaly a ja i Klausia nie moglysmy spac bo bylo za goraco jak Daria wylaczala klimatyzacje ;).

Komentarze (0)