Geoblog.pl    kubki    Podróże    Duchem w Meksyku cialem na Karaibach ;)    Ucieczka przed policją
Zwiń mapę
2010
19
lip

Ucieczka przed policją

 
Trynidad i Tobago
Trynidad i Tobago, Crown Point
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8750 km
 
Jak łatwo można się domyśleć wstawanie tego dnia nie należało do naszych ulubionych czynności a niestety trzeba było się wycheckoutować z hostelu o 10 rano. Mary za karę, że najpóźniej wróciła z imprezy zrobiła przepyszną jajecznicę. Następnie z ciężkimi głowami i chwiejnym krokiem ruszyłyśmy przed siebie w poszukiwaniu taksówki.

Właściwie to wcześniej nie opisywałyśmy chyba sposobu w jakim przemieszczałyśmy się po wyspach natomiast napopularniejszym i najwygodniejszym jest 'łapanie taksy'. Wygląda to tak, że stoi się po właściwiej stronie ulicy i czeka aż ktoś się zatrzyma lub też można machnąć ręką. Kierowcy często też sami podjeżdżają z pytaniem czy gdzieś nas podwieść lub trąbią - jak więc się okazuje nie zawsze trąbienie oznacza to, że jesteśmy 'nice ladies' ;). Auta nie są w żaden sposób oznakowane dlatego sposób ten wydał nam się na początku dość dziwny i niebezpieczny natomiast po kilku próbach weszłyśmy we wprawę.

Wracając jednak do naszego ciężkiego poranka wyjątkowo długo czekałysmy na auto a kiedy już w końcu ktoś się zatrzymał Mary patrząc się na kierowcę z rozentuzjowanym głosem spytała:
- Hello are you going to Crown Point?
Nie wiadomo dlaczego Klodia z Polą zaczęły się zwijać ze śmiechu natomiast szybko okazało się, że za kierownicą siedział Brandon - właściciel hostelu - który postanowił nas chyba jednak zawieść w wyznaczone miejsce. Po drodze kazał sobie jednak zatakować na stacji lecz nie wiadomo do końca czy to za drogę do Crown Point czy dlatego, że Klodia w nocy jeździła trochę Jego autem ucząc się jak to jest po przeciwnej stronie jezdni :D.
Docierając na miejsce do Guest House, w którym spędziłyśmy nasza pierwszą noc na Tobago Pola z Klodią przypomniały sobie o szutkowych zawodach z poprzedniego wieczoru. W związku z czym za całe 2 punkty wskoczyły do prywatnego basenu przy stojącej obok willi - również oferującej pokoje gościnne. Własciciel obiektu na tyle się obruszył, że oprócz porządnej zjeby i tłumaczeń Mary (śmiesznie, że to ona biedna się z tego tłumaczyła :D) zadzwonił również po policję. Nie było innej opcji jak szybka ewakuacja z miejsca zbrodni (kurcze mimo tego, że w sumie nic złego nie zrobiłyśmy). Wrzucając do pokoju nasze bagaże zabrałyśmy ręczniki - prócz Mary, która wciąż miała na sobie sukienkę z wczorajszej imprezy - i samochodem Brandona ruszylismy tam skąd przyjechalismy :D. Brandon zabrał nas na opustoszałą plażę, która się okazała bardzo piękna więc policji trudno byłoby nas tam znaleść ;). Mary nie miała wyjścia więc kapała się w sukience. Niestety samopoczucie się nie poprawiało - kac dawał się we znaki. Klodia w między czasie znowu wybrała się na przejażdżkę samochodem Brandona mówiąc po powrocie, że to żadna przyjemność jeździć na automacie.
Resztę dnia chowałyśmy się w pokoju i odsypiałyśmy szkółke niedzielną. Recepcja powiadomiła nas, że panowie policjanci przyszli się o nas pytać (i mieli chyba z tego niezły ubaw).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 81 wpisów81 14 komentarzy14 23 zdjęcia23 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
08.02.2013 - 13.03.2013
 
 
05.09.2011 - 10.10.2011