Pola z Klodia spaly az cale 1,5 godziny.. Mary oczywiscie troche wiecej ale tez bez szalu. Wstalysmy jeszcze nie na kacu a wciaz w stanie 'wskazujacym' (tak sie bawilo ze spotkanymi bracmi z Ukrainy i Litwy - Klaudia Haraszo!) i w kilkadziesiat minut pozniej znalazlysmy sie w porcie (przed godzina 7!). W oczekiwaniu na Stand By Myslalysmy poczatkowo ze nie zalapiemy sie na prom o 10 i trzeba bedzieczekac na kolejny do 16. W zwiazku z tym stojac - a pozniej siedzac w kolejce - zakosztowalysmy troche drzemki a po przebudzeniu (tym razem juz na kacu) zjadlysmy przyrzadzone na miejscu tosty z majonezem ;). Bardzo mila niespodzianka okazalo sie, ze jednak kolejka znow ruszyla i to jeszcze na ten poranny prom!
Dotarlysmy do Bucco Point (kolejna wies) do hostelu gdzie w koncu poznalysmy jakis turystow ;). Dni spedzamy na odpoczynku: glownie plazowanie, budowa zamkow z piasku, ogladaniu zachodow slonca oraz okolicznych rozmow z tubylcami.
Trzeba rowniez zaznaczyc, ze tytul Mary 'rannego ptaszka' zostal jej odebrany po tym jak przez 4 noce pod rzad zasypiala gdzie popadnie w ubraniu i nie umyta (spowodowane albo zmeczeniema albo upiciem :D) a Pola pomimo wysokiej temperatury powietrza mowi, ze jest jej zimno i ze musi sie ubrac.