5.30 zaczynaja sie korki za Norymberga
11.30 dalej stoimy na autostradzie w tym samym miejscu co o 5.30
Planowo do Frankfurtu mialysmy dotrzec o godzinie 7.30. W zwiazku z wypadkiem (nie naszym na szczescie) przyjechalysmy o godzinie 14.00. Cale szczescie, ze wczoraj ktos wykupil wczesniej bilety do Meksyku poniewaz lot mial miejsce o godzinie 14.15!!!!! To znaczy szczescie w nieszczesciu.. i zastanawiamy sie jaka szutke nam los szykuje.
Po dotarciu na lotnisko i odsiwezeniu sie w toalecie postanowilysmy wyruszyc na polowanie naszych upragnionych biletow! Oddzial biura podrozy L'tur (nie reklamujemy zeby nikt z niego nie korzystal takich 'niespodzianek' wlasnie) mial nas serdecznie dosc (chociaz calkiem niezle udawali, ze sie ciesza z naszego towarzystwa). W momencie kiedy mialysmy kupowac bilety do Cancun na 8 lipca polecialysmy wyplacac gotowke. Wracajac uradowane i juz pewne, ze dotrzemy do naszego wymarzonego miejsca los nam splatal kolejnego figla. A wlasciwie tego samego co dzien wczesniej. System L'tura dal dupy i okazalo sie ze nie ma miejsc :/. Troszke zrezygnowane postanowilysmy ze w koncu cos zjemy. Polska mielonka na lotnisku dodala nam sil wiec po raz kolejny postanowilysmy podbic do L'tura zachaczajac przy okazji o jakies innych 15 biur podrozy (na lotnisku znajduje sie jedno pietro poswiecone ofertom Last Minute co wyglada jak targi turystyczne).
W ten sposob z dwoch najkorzystniejszych ofert (Tokio lub Tobago) wybralysmy jednak Ameryke Srodkowa (sorry Mary) - poniewaz jest blizej Meksyku :D.
Po zakupie biletow poszlysmy na... wino! Ale jednak okazaly sie dwa wina i Zoladkowa Gorzka z Pepsi.. Nawet nie wiecie jak dobrze sie po tym spalo w terminalu pierwszym!