Karl Pilkington jest bohaterem angielskiej produkcji "Idioty za Granica". Program przedstawia Jego podroz do 7 cudow swiata. Moznaby powiedziec dzisiaj sie czujemy troche w Jego skorze. Po niespelna 4 tygodniach meksykanskich przygod przyszedl czas na zobaczenie CUDU. Poza tym jest to juz zupelnie ostatni punkt w Meksyku, ktory zwiedzamy... od jutra tylko i wylacznie relaks!
Skoro do cudu nie jezdzi sie na codzien postanawiamy sie nieco wystroic. Ubrane w suknie jedziemy autobusem ADO o 9 rano w kierunku Valladolid. Do Chichen Itza przybywamy okolo poludnia. W kasach zostalysmy zaskoczone cena wstepu 51 peso czyli tyle samo co w wiekszosci miejsc, ktore odwiedzalysmy (dla porownania wstep do Uxmal wynosil 166 peso). Szybko okazalo sie jednak, ze nie mozemy wejsc z biletem i trzeba doplacic do interesu 115 peso (jest to cos w stylu oplata za uslugi i udogodnienia).
El Castillo.. inaczej piramida Kukulkan wizytowka Jukatanu, Meksyku, Majow a nawet konca swiata w 2012 roku ;) nie zrobila jednak na nas AZ TAKIEGO wrazenia. W glowie od razu przypominaja sie slowa Karla: "Inaczej wyobrazalem sobie cud swiata". I nie chodzi nam o to zeby byc jak Karl ale po prawie miesiacu w Meksyku od razu nasuwa sie mysl, ze nie jest to najwspanialsza rzecz w tym kraju. A jak to sie stalo, ze uznano Chichen Itza za cud swiata? On-line.. nic dziwnego wiec, skoro jest to jedno z najczesciej odwiedzanych miejsc w calym kraju. Widac to przede wszystkim po ilosci turystow. Calej masy turystow, wycieczek zorganizowanych a takze autokarow. Byc moze jest to wiec kolejny powod, ktory przeszkadza nam docenic piekno tego miejsca. Choc nie o piekno wizualne tu na pewno chodzi lecz o symbolike i historie. Stanowisko archeologiczne dzieli sie na Chichen Nuevo (widac w tej czesci wplywy Toletkow) i Chichen Viejo. El Castillo znajduje sie na srodku nowej czesci na duzym porosnietym trawa placu. Konstrukcja jest prosta i przedstawia Kalendarz Majow. U jej podnozy znajduja sie slynne glowy wezy, ktore sa polaczone schodami z ogonami na szczycie.
Wracając do ludzi tam gdzie turysci tam meksykanie probujacy sprzedac doslownie wszystko. Na terenie Chichen Itza jest to az do przesady. Wszedzie nie tylko pelno stoisk z pamiatkami ale rowniez sprzedawcow probujacych sprzedac wszystko 'for one dollar'! Troszke zmeczone zgielkiem wracamy popoludniowym autokarem (wczesniej udalo nam sie skoczyc na lunch i piwko do okolicznej knajpki). Chyba nie przypadkowo w autokarze puscili nam film 2012, ktory ogladalysmy pomimo tego, ze byl z hiszpanskim dubbingiem. Oczywiscie nasza reakcja na sceny uciekania przed koncem swiata byla jedna: nie moglysmy sie powstrzymac ze smiechu ;). A skoro juz jestesmy przy tym temacie to dowiedzialysmy sie pod Chichen Itza, ze konca swiata nie bedzie. Kaledarz owszem konczy sie ale oznacza to nowy okres. A dla nas na pewno nowe podroze!